wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 3

*Perspektywa Nialla*
Co do cholery? Dlaczego nie może mi powiedzieć? Fuknąłem głośno i usiadłem na kanapie obok kobiety. Spuściłem głowę w zamyśleniu i potarłem dłonią skronie. Co mam zrobić, żeby wrócić do swojego dawnego ciała, życia? Czy to się kiedyś skończy? Zadrżałem lekko, gdy poczułem ciepłą dłoń kobiety na moim ramieniu.
- Rozumiem twoje zdenerwowanie, skarbie, ale na prawdę nie mogę - westchnęła cicho, pocierając moje ramie kciukiem. Odsunąłem się od niej z grymasem na twarzy i wstałem z kanapy.
- Chyba mam prawo wiedzieć kto próbował mnie zabić! - wrzasnąłem, gwałtownie odwracając się na pięcie. Chwyciłem bluzę, która wisiała na wieszaku i szybko ją ubrałem.
- Idę na spacer. - mruknąłem pod nosem i przekroczyłem próg domu, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem. Zbiegłem po schodkach i skierowałem się do parku, który ostatnio stał się najczęściej odwiedzanym przeze mnie miejscem. Dlaczego akurat ja? Dlaczego nie ktoś inny? Jak długo to potrwa? Nim się obejrzałem, siedziałem już na małej, drewnianej ławce, opierając się o nią. Zacisnąłem oczy, kiedy poczułem malutkie kropelki spadające na moją twarz. Westchnąłem zrezygnowany i oparłem głowę na ręku, która opierała się o moje kolano. Nie chciałem jeszcze wracać do domu. Pomyślałem, że mógłbym przejść się po okolicy, może rozpoznałbym swój dom? Kiwnąłem głową sam do siebie i wstałem z ławki. Już miałem ruszać, lecz za plecami usłyszałem głośne chrząknięcie. Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się w stronę dobiegającego dźwięku, napotykając czekoladowe spojrzenie, ukryte pod daszkiem czapki z logiem Netsów.
-Coś nie tak? - spytałem poirytowanym głosem, splatając ręce na piersiach. Cholera, zachowuję się jak baba. Pokręciłem głową, ponownie patrząc w ciemne oczy. Z ręką na sercu mogę przyznać, że gdybym serio był dziewczyną, mógłbym się zauroczyć. Ale cóż... Nie jestem. Z rozmyśleń wyrwał mnie głęboki, niski głos.
- Co taka piękna dziewczyna robi sama w parku? - spytał chłopak uwodzicielskim i... cholera, całkiem znajomym głosem. Zmrużyłem oczy w zamyśleniu, wciąż lustrując chłopaka przeszywającum wzrokiem.
- Znamy się? - spytałem wysokim, piskliwym głosikiem, po czym odchrząknąłem cicho.
- Nie, ale możemy się poznać. - mruknął, podchodząc bliżej. Dobra, poddaję się. Na pewno skądś go znam.
- Jak masz na imię? - spytałem niepewnie, a chłopak uśmiechnął się, chowając dłonie w kieszeniach ciemnych rurek.
- Jestem Zayn. - uśmiechnął się, wyciągając smukłą dłoń w moją stronę, a ja tylko wpatrywałem się w jego dłoń z szeroko otwartymi oczami. Kurwa, wiedziałem, że skądś go znam. Ale jak mogłem nie poznać własnego przyjaciela?!

*Perspektywa Anastasji*
Kiedy w końcu euforia wspomnień opuściła mój umysł postanowiłam iść się przewietrzyć. Moje policzki płonęły czerwonym rumieńcem, a oczy były spuchnięte od płaczu. Ubrałam bluzę z kapturem, rurki i air force za kostkę po czym niemrawo zeszłam po schodach zastając Maurę krzątając się w kuchni.
-Cześć synku zrobiłam dla ciebie... -nagle jej uśmiech zniknął, a cała twarz pobladła- Czy coś sie stało?
Szybko pokręciłam głową i schowałam zmarznięte ręce do kieszeni bluzy.
-Idę się przejść. -burknęłam mało przyjaźnie i wyszłam z domu próbując nie trzasnąć drzwiami, ponieważ moja głowa pękała w szwach. Wiem, że ta bogu winna kobieta nie zasługuje na tak beznadziejne zachowanie z mojej strony, ale nie potrafię panować nad moimi emocjami. Jestem w rozsypce. Moje tak wspaniałe i idealne życie zniknęło nieodwracalnie w ciągu pięciu jebanych minut. Dokładnie wszystko wywróciło się do góry nogami, wszystko. Zawsze miałam to co chciałam. Nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Byłam piękną dziewczyną z idealną rodziną i znajomymi. Nikt z mojego towarzystwa nie ćpał, nie upijał się na imprezach do nieprzytomności, a po zdjęciach, które znalazłam w pokoju Niall'a. Nie jestem pewna czy powinnam, ale wiem jedno. Nasze oba światy różnią się monumentalnie.
Pochłonięta rozmyśleniami wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie. Założyłam kaptur i spuściłam głowę. Od dobrego miesiąca nie potrafię patrzeć na ludzi, a tym bardziej w ich oczy. To moja zmora. Wydaje mi się także, że rodzina Horan'ów zdziwiona jest moim zachowaniem. Są dla mnie drugą rodziną, drugim domem i ludźmi, którym gotowa jestem powiedzieć wszystko. Naprawdę, chce by uważali mnie za swojego syna, ale nigdy go nie poznałam i nie mam bladego pojęcia jaki jest i jak sie zachowuje.
Pokręciłam głową jakby chcąc by wszystkie czarne myśli uleciały z niej. Uniosłam głowę i mocno zmarszczyłam brwi by uświadomić sobie gdzie teraz stoję. Mój wzrok spoczywał na wielkiej willi, z dużym ogrodem i podejrzewam basenem. Na podjeździe stały bardzo eleganckie i drogie samochody...
Zaraz, zaraz... To mój, jego, um... to dom w którym kiedyś mieszkałam.
Nerwowo rozejrzałam sie dookoła bojąc się, że ktokolwiek mógł mnie zobaczyć. Gdy usłyszałam cichy trzask zamykanych drzwi od razu spojrzałam przed siebie. Ktoś wyszedł z domu, więc szybko czmychnęłam za drzewo. Spojrzałam na osobę wsiadającą do czarnego BMW. Wysoka blondynka, ubrana w obcisłą lecz bardziej oficjalną sukienkę i szpilki. Moja mama. Kiedy odjeżdżała spod domu mogłam spokojnie jej się przyjrzeć. Pod dużą warstwą makijażu kryły się sińce, a usta były spierzchnięte. Tak cholernie za nią tęsknię. Stałam tam jeszcze pewien czas zastanawiając się gdzie właściwie powinnam się teraz skierować. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, było za wcześnie. Postanowiłam pójść do centrum miasta, przypomnieć sobie wszystkie rzeczy, które robiłam gdy byłam jeszcze... kobietą?
Westchnęłam ciężko i ruszyłam przed siebie z głową pełną zmartwień.
Jak właściwie to się skończy?





-------------------
WITAAJCIE! Wracamy po troszkę dłuższej przerwie. Rozdział jest, mamy nadzieje, że wam się spodoba. :) komentujcie i polecajcie bloga, jeśli to dla was nie problem. Dziękujemy x ~ Sylwia i Oliwia x

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 2

*Perspektywa Anastasji*
Jak to się stało? Co w ogóle się stało? Jak do tego doszło? Czy to możliwe? Czy da się to odwrócić? Będę już na zawsze w ciele mężczyzny, którego nigdy nie znałam?...
Te i wiele pytań krążyło po mojej głowie przez ostatni tydzień. Dzisiaj nadszedł dzień wypisu ze szpitala. Sama nie wiem jak mam się zachować. Greg i rodzice Niall'a naprawdę myślą, że nim jestem. Dziwne, że nie zauważyli zmiany charakteru czy chociażby sposobu poruszania się i mówienia. Z drugiej strony Horan'owie to wspaniała rodzina, o wiele lepsza od mojej. Nigdy nie miałam ojca, a z tego co słyszałam był okropnym pijakiem i oszustem. Sama myśl, że mógłby zrobić krzywdę mojej mamie przyprawia mnie o dreszcze.
-Niall, słonko czy wszystko dobrze? -usłyszałam ciepły głos Maury i od razu lekko się uśmiechnęłam. Podniosłam głowę i prawie niewidocznie nią skinęłam. -Jesteś gotowy by wrócić do domu?
Oblizałam usta i powtórzyłam gest głową po czym niepewnie wyszłam z łóżka. Wzięłam przygotowane rzeczy przez kobietę i zamknęłam się w łazience.
Nadszedł czas na jedną z najtrudniejszych rzeczy jakie przychodzi mi robić od tego tygodnia. Musze się ubrać. Najbardziej boje się spotkania większej ilości ludzi. Nie czuje się taka pewna siebie jak dawniej. Teraz jestem niesamowicie skryta i brakuje mi ludzi, którzy wcześniej uczestniczyli w moim życiu.
W końcu wzięłam głęboki oddech i szybko przebrałam się w luźne ciuchy, które nawet mi się spodobały. Zasznurowałam białe Air Force i przeczesałam włosy palcami. Przygryzłam lekko napuchniętą od płaczu wargę. Wyszłam ociężałym krokiem z łazienki i uśmiechnęłam się słabo do rodziny czekającej przy drzwiach. W tym momencie wszedł lekarz by wręczyć mi wypis i życzyć zdrowia. Takie tam duperele, zupełnie nie istotne. Wzięłam telefon leżący na szafce nocnej. Właściwie nie używałam go do niczego innego oprócz słuchania muzyki. Co zadziwiające, lubimy te same zespoły. Ruszyłam za Maurą idąc z Greg'iem ramie w ramię.
-Jak się czujesz stary? -poklepał mnie w ten męski sposób po ramieniu i rzucił mi pół uśmiech. Odpłaciłam się mu tym samym.
-Dobrze. -mruknęłam to co zawsze gdy wychodziliśmy ze szpitala. Odetchnęłam świeżym powietrzem, przez które na moje usta od razu wkradł się nikły uśmiech. To naprawdę cudowne, czułam się jakbym wyszła na zewnątrz pierwszy raz w życiu. W nowym życiu...
Po chwili zajechaliśmy czarnym Range Rover'em, który podobno należał do Niall'a, pod ich dom.
Zbudowany z czerwonej cegły, niewielkiego rozmiaru domek na dużej posiadłości. Od razu spodobał mi się przeogromny ogród z przeróżnymi, kolorowymi kwiatami. Wysiadłam z auta i spojrzałam na dom. Odetchnęłam głęboko po czym niepewnym, ale dość żwawym krokiem pomaszerowałam do środka.
Wnętrze było urządzone normalnie, przeciętnie. Nie spodziewałam się czegoś takiego jak mój dom, a raczej willa z basenem. Może właśnie tego mi trzeba? Takiej odskoczni od zbyt idealnego i łatwego życia?
Z lekkim uśmiechem majaczącym na ustach przyglądałam się fotografią powieszonym na korytarzu. Większość z nich przedstawiała, przynajmniej tak mi się wydaje, małego Niall'a i Greg'a. Razem w piaskownicy, na ławce w barku, na basenie, w ogrodzie. Wszędzie razem.
-Synku, może chcesz posiedzieć chwilę sam w pokoju? Zrobię ci herbaty.- kobieta pogłaskała mnie po ramieniu z ciepłym uśmiechem. Kiwnęłam głową i spojrzałam na nią. Zaprowadziła mnie do pokoju. Był w kolorze granatu, ale ściany pokryte były mnóstwem plakatów zespołów, które uwielbiałam.
To mi się podoba, ponieważ gdy sama chciałam zrobić coś takiego moja mama kategorycznie zabroniła mi tego pod groźbą kary wyłączenia internetu na dwa miesiące. Więc wolałam nie ryzykować. Spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się słabo.
-Dziękuje mamo. -powiedziałam z lekkim wahaniem i przytuliłam ją co od razu odwzajemniła. Myślę, że to jedyny gest jaki mogę w tej chwili wykonać w jej kierunku. Zostawiła mnie samą rozpromieniona jak sam skowronek.
Rozejrzałam się dookoła nerwowo przygryzając wargę po czym usiadłam na wygodnym, dwuosobowym łóżku. Zacisnęłam powieki zawzięcie szukając w umyśle tego co pomogłoby mi w odnalezieniu mojego... Um ciała? Życia? Potrząsnęłam głową. To nie ważne.
Numer telefonu i adres! Nagle mnie olśniło. Brawo Ana, idiotko. Musiałaś myśleć nad tym aż tydzień?
Szybko wyjęłam telefon z tylnej kieszeni swoich jeansów i wpisałam numer mojej mamy. Przyłożyłam go do ucha i czekałam aż się odezwie. Kiedy jej ciepły głos zabrzmiał poczułam łzy wzbierające w moich oczach. Natychmiast się rozłączyłam i opadłam na poduszki, które pachniały męskimi perfumami. Wydaje mi się, że były pomieszane z zapachem Niall'a, ale nie chciałam o tym myśleć. Gorące łzy poleciały po moich policzkach gdy przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia.
Dzieciństwo, gimnazjum, liceum. Rodzina, przyjaciele, dom.

*Perspektywa Niall'a*
Od tygodnia próbowałem przyzwyczaić się do "mojego nowego domu". Było ciężko, chodź powoli dawałem radę. Siedziałem właśnie na dużym łóżku o pudrowej pościeli. Palcami pocierałem skronie, zamykając oczy w zamyśleniu. Czy taka zamiana ciał jest normalna? Czy to już kiedyś się zdarzyło? A może jesteśmy pierwsi? Fuknąłem sfrustrowany pod nosem i szybko podniosłem głowę, słysząc, że ktoś puka do drzwi mojego pokoju.
-Proszę. -powiedziałem piskliwym głosikiem, wciąż nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Do pokoju weszła Chelle, moja przyjaciółka. Um, to znaczy, przyjaciółka Any. Muszę przyznać, że niezła z niej laska. Ale przecież nie jestem lesbijką, prawda?
- Cześć Ana. - uśmiechnęła się lekko, wchodząc wgłąb pokoju. Odwzajemniłem uśmiech.
- Cześć Chelle. - odpowiedziałem od razu. - Co cię tu sprowadza?
-Cóż, wpadłam, by sprawdzić jak się czujesz. - wzruszyła ramionami, siadając obok mnie.
-Jak widzisz, wszystko jest ok. - odpowiedziałem cicho. Wciąż nie byłem pewien mojego nowego głosu i ciała.
-Pomyślałam, że mogłybyśmy wyjść na zakupy czy coś. -mruknęła niepewnie. Zmarszczyłem brwi, rozważając jej propozycję.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie chcę nigdzie wychodzić. -odpowiedziałem po chwili.
- Mhm, w porządku - kiwnęła głową i przytuliła mnie. - Do zobaczenia. -wstała i wyszła. Świetnie. Trzeba było z nią wyjść. Horan, idioto. Zeskoczyłem z łóżka i powoli wyszedłem z pokoju. Rozejrzałem się dookoła, schodząc po marmurowych schodach. Jeszcze nie do końca wiedziałem jak poruszać się po tej wielkiej willi. Zajrzałem do kuchni.
- Mamo? - mruknąłem cicho, widząc kobietę siedząca przy stole.
- Oh, Ana skarbie. Myślałam, że wyszłaś z Michelle. -uśmiechnęła się do mnie i wstała. - Jesteś głodna? Zrobić ci naleśniki?
- Nie, dziękuję. - usiadłem przy stoliku, oblizując spierzchnięte wargi. - Mogę cię o coś zapytać? -zacząłem niepewnie.
- Jasne, skarbie, pytaj śmiało. -zmarszczyła brwi, czekając, aż ponownie się odezwę.
- Czy wiadomo kto spowodował wypadek? -spytałem cicho, przygryzając wnętrze policzka. Oczy mojej mamy rozszerzyły się, kiedyś spuściła głowę.
- Ja... Nie mogę ci powiedzieć, Ana. - westchnęła, po czym wstała. - Przepraszam. - odparła cicho, podchodząc do mnie, położyła dłoń na moim ramieniu. - Chodź, obejrzymy razem film. - potarła moje ramię, więc wstałem i ruszyłem za nią do salonu. Co do cholery?

-------------------------------
Więc mamy kolejny rozdział, w sumie to nic się nie dzieje, ale niedługo akcja powinna się rozkręcić. :) mamy nadzieję, że choć trochę wam się spodoba. I prosimy. Komentujcie i polecajcie bloga, to na prawdę baardzo ważne. Kisses xx ~ Sylwia i Oliwia

środa, 26 marca 2014

Rozdział 1

*Perspektywa Niall'a* 
-Jesteś chujem! - krzyknąłem do Grega zamykając drzwi swojego czarnego Range Rovera. Odpaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon z jego ohydnej posiadłości. Zaciskałem ręce na kierownicy do tego stopnia, że moje knykcie pobielały. Jechałem z zawrotną prędkością i w pewnym momencie straciłem panowanie nad kierownicą. Przed oczami zobaczyłem mroczki, a potem nie pamiętam co się stało...

~*~

Niechętnie otworzyłem oczy wybudzając się z pięknego snu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i z tego co zobaczyłem wywnioskowałem, że jestem w szpitalu. Obok mojego łóżka siedziała kobieta w podeszłym wieku mocno ściskająca moją rękę. Zmarszczyłem brwi gdy zaczęła wylewać łzy na mój widok.
-Ana! Obudziła się!- krzyknęła i wstała z plastikowego stołka. Wybiegła jak poparzona z sali. 
-Jaka kurwa Ana?!- wychrypiałem pod nosem i próbowałem lekko podsunąć się na łóżku. Spojrzałem na swoje ciało by stwierdzić w jakim stanie jestem. Przejechałem dłonią po szyi wzdłuż klatki piersiowej. Spotkałem małe przeszkody. Nie.. Właściwie były duże! Z przerażeniem spojrzałem w dół i stwierdziłem, że mam jebane cycki! Jak to się stało? Powoli usiadłem na łóżku uważnie skanując swoje ciało. Co się kurwa stało? Do sali wbiegła kobieta, która wcześniej siedziała obok mojego łóżka ze starszym panem w białym fartuchu. 
-Ana, tak strasznie się cieszę! - krzyknęła podekscytowana i szybko ucałowała mnie w oba policzki. Przetarłem policzki wewnętrzną stroną dłoni i spojrzałem na nią zaskoczony.
-Panno Steel, bardzo się cieszymy, że się pani obudziła. Była pani w śpiączce 4 miesiące. - poinformował lekarz, odkrywając kołdrę i skanując wzrokiem moje ciało. - Rany powoli się goją, wszystko jest na dobrej drodze. - uśmiechnął się delikatnie. - Muszę przyznać, że była pani jedną nogą w grobie - zaśmiał się cicho. Kobieta chwyciła moją dłoń, a ja lekko oszołomiony ją wyrwałem. 
- Przepraszam, ale ja nie wiem kim jest Ana. Gdzie jestem i kim jest ta kobieta? - schowałem dłonie pod kołdrę i podkuliłem nogi na tyle, na ile pozwalał mi ból. Starsza pani szerzej otworzyła oczy i lekko odsunęła się na krześle. 
-Nazywasz się Anastasia Steel, masz 21 lat, a ja jestem twoją matką. - powiedziała kobieta, a w jej oczach ponownie zebrały się łzy. Kurwa, jestem Niall Horan, mam 22 lata i jestem pieprzonym facetem. Przeczesałem długie, wiśniowe włosy palcami i oblizałem spierzchnięte usta. Ktoś mi wytłumaczy co się dzieje? 
- Niech się pani nie martwi, wszystko jej się przypomni. - lekarz położył dłoń na jej ramieniu. - Dzisiaj zostaniesz wypisana do domu, lecz najpierw przyjdzie rehabilitantka, pomoże ci wstać. - słowa te skierował do mnie, po czym zabrał kartę pacjenta i wyszedł z sali. 
- Nic nie pamiętasz, skarbie? - starła łzę z policzka i ponownie chwyciła moją dłoń, nie wyrwałem jej. Pokręciłem przecząco głową, gdy przypomniałem sobie o kłótni z Gregiem, lecz nie odezwałem się. 
- Miałaś wypadek - szepnęła - Szłaś spotkać się z Michelle, twoją przyjaciółką i wpadłaś pod koła samochodu, ledwo uszłaś z życiem - zachłysnęła się powietrzem i uniosła moją dłoń do swoich ust, całując jej knykcie. - Wszystko opowiem ci w domu, obiecuję. Bardzo się martwiłam, myślałam, że nie dadzą rady cię uratować. 
Zmarszczyłem brwi zdumiony i uważnie przyjrzałem się kobiecie. Miała długie, czarne włosy i kasztanowe oczy, które opuchnięte były od płaczu. Twarz miała wychudzoną. Wyglądała, jakby nie spała od kilku dni. 
- Mamo.. - zacząłem nie pewnie, by nie wzbudzać w niej żadnych podejrzeń. - Powinnaś się pewnie wyspać. - mruknąłem cicho, wzdychając ciężko. Kobieta pokiwała głową i zacisnęła usta. Cholera, nawet nie wiem jak ma na imię. 
- Um, jak masz na imię? - spytałem cicho, błądząc wzrokiem po białym pomieszczeniu. 
- Carla - powiedziała cicho, podnosząc wzrok na mnie. Sięgnęła dłonią do mojego policzka i delikatnie go dotknęła. - Twój tata to Ray. - szepnęła i odsunęła dłoń. Wstała z krzesła i postawiła niedużą torbę obok łóżka. - Tu są twoje rzeczy, pomogę ci wstać, a ty się przebierzesz, w porządku? - uśmiechnęła się lekko i wysunęła smukłą dłoń w moją stronę. Delikatnie ująłem dłoń Carli i zsunąłem szczupłe nogi z łóżka. Wydaje mi się, że dziewczyna, której ciało posiadam, musiała być niezłą laską. Cóż, teraz ja nią jestem. Oparłem się o ramiona Carli i powoli wstałem z łóżka. Moje nogi lekko zadrżały, lecz postawiłem jeden krok. 
- Świetnie, skarbie. Pomogę ci. - chwyciła mnie pod ramie i wzięła torbę do ręki, prowadząc mnie w stronę pomieszczenia obok sali. Szeroko otworzyła drzwi i pomogła mi wejść do środka, złapałem za klamkę, a gdy chciałem zamknąć drzwi, zatrzymała je ręką. 
- Jeszcze torba - podała mi bagaż z lekkim uśmiechem. - Mogę ci pomóc - zaoferowała, próbując wejść ze mną do łazienki, lecz zatrzymałem ją gestem ręki. 
- Dam sobie radę, mamo. - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko, po czym wszedłem w głąb łazienki i zamknąłem drzwi, przekręcając klucz. Postawiłem torbę na podłodze i ostrożnie usiadłem na sedesie. Kiedy zauważyłem lustro nad umywalką, wstałem, by uważnie przyjrzeć się mojej nowej twarzy. Miałem długie, piękne, wiśniowe włosy, ciemnobrązowe oczy i nieskazitelną cerę. Moje oczy samoistnie otworzyły się ze zdziwienia. Na serio, jestem teraz niezłą laską. Zaśmiałem się cicho do siebie i powoli przeciągnąłem przez głowę górę od piżamy. Zjechałem wzrokiem na moje nowe piersi i zmarszczyłem brwi. Jak najszybciej tylko potrafiłem, nałożyłem biustonosz i minęła niezła chwila zanim go zapiąłem. Nałożyłem luźną koszulkę, jasne rurki i trampki, po czym wziąłem torbę i wyszedłem z łazienki, zastałem mamę czekającą przy drzwiach z jakąś kartką w ręku. 
- Wracamy do domu, Ana. 

*Perspektywa Anastasji*
Ból. Jedyne co czułam to ból. Nie mogłam otworzyć oczu, ale kiedy w końcu się na to zebrałam automatycznie tego pożałowałam. Jasne światło poraziło moje oczy. Jęknęłam niezadowolona i przetarłam je. Raz, dwa, trzy... -powiedziałam sobie i podeszłam do drugiej próby. Spojrzałam w prawo. Zobaczyłam przystojnego mężczyznę na moje oko po trzydziestce. Miał lekki zarost i duże sińce pod oczami. Przetarł twarz dłońmi i spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy mówił niemożliwe. Od razu podniósł się z krzesła i wręcz wybiegł z sali. Parsknęłam pod nosem i wzruszyłam ramionami. Chcą się ruszyć poczułam coś między nogami. Zamarłam kiedy uświadomiłam sobie, że może to być jakaś sonda lub generalnie coś bardziej obrzydliwego. Odetchnąłem pod nosem po czym zebrałam się na odwagę i wsunęłam rękę pod szpitalną piżamę. Pisnęłam głośno. Co do chuja... I to kurwa dużego chuja! Nadal byłam w ciężkim szoku gdy do sali wrócił ten sam mężczyzna z jeszcze jednym tyle że w białym fartuchu.
-Dzień dobry panie Horan. -zwrócił się do mnie, a ja lekko zmarszczyłam brwi. -Miał pan wypadek, na szczęście pana narządy wewnętrzne są w dobrym stanie. Jest kilka urazów jeśli chodzi  o kości, ale jesteśmy na dobrej drodze. Kilka dni na obserwacji i wyjdzie pan do domu. To na tyle. -skwitował bardzo powściągliwie i wyszedł z sali. Podniosłam wzrok na bruneta bawiąc się skrawkiem pościeli.
-Czy mógłbyś.. -westchnęłam bezradnie. -Powiedzieć mi co się stało?
Chłopak był lekko zdziwiony moją wypowiedzią, ale po znacznej chwili kiwnął głową.
-Cóż... Ja.. My pokłóciliśmy się i tak wyszło. -wzruszył ramionami opierając łokcie na kolanach- Byłeś wściekły i wsiadłeś do samochodu, potem potrąciłeś jakąś biedną dziewczynę.
Oh, to musiałam być ja.. pomyślałam i pokręciłam głową.
-Zostaw mnie teraz.. To znaczy chciałbym się przebrać i te sprawy- oblizałam usta.
-Mów, że chcesz się wysikać a nie kręcisz -zachichotał pod nosem i ruszył w stronę drzwi. -Gdybyś czegoś potrzebował to po prostu mnie zawoła. -pokiwałam głową, a kiedy wyszedł powoli zsunęłam się z łóżka. Zamykając się w łazience poczułam ogromną ulgę. Miałam ochotę nie wychodzić z niej do końca życia, ale to inna sprawa.
Podeszłam do lustra i oparłam ręce o umywalkę. W odbiciu widziałam naprawdę przystojnego mężczyznę. Miał smukłą twarz, lekkie sińce podkreślające jego błękitne oczy. Blond włosy z brązowymi odrostami były przyklapnięte i proste. Kiedy się odwróciłam i złapałam za pośladki zachichotałam cicho. Miliony lasek zabiłoby za taki tyłek, a ja go teraz mam. Pokręciłam głową.


_______________
hej, pierwszy rozdział, wow! x przepraszamy, że tak późno, ale jak zwykle nie mogłam zebrać myśli (Oliwia). Mam nadzieje, że spodoba się wam i zechcecie czytać dalej. :)
Następny rozdział powinien pojawić się w weekend. Ily
Jeśli chcecie być informowani podajcie swoje tt xx

wtorek, 4 marca 2014

Prolog

*Perspektywa Anastasii*
Nasunęłam na nos okulary, gdy wychodząc z domu oślepiło mnie jasne światło słoneczne. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę kawiarni, w której miałam spotkać się z Michelle - moją przyjaciółką. Z uśmiechem na ustach, dziarskim krokiem szłam szerokim chodnikiem, który że względu na dużą ilość spacerujących, zrobił się dosyć ciasny. Oblizałam wyschnięte usta, a z kieszeni obcisłych rurek wyciągnęłam telefon. Napisałam krótką wiadomość do Chelle, po czym umieściłam telefon w dużej torbie. Gdy zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych uważnie rozejrzałam się i ruszyłam na jezdnię, nie widząc nadjeżdżających samochodów. Stawiając trzeci krok na pasach, usłyszałam bardzo głośny dźwięk klaksonu. Odwróciłam głowę w lewo wydając z siebie głośny pisk, lecz nie byłam w stanie zrobić nic więcej, gdy czarny Range Rover uderzył we mnie z zawrotną prędkością.

-------------------
Tak więc witamy was na nowym blogu, który będziemy prowadzić w tym samym składzie. Opowiadanie będzie nieco inne, lecz mamy nadzieję, że wam się spodoba. Prolog nie jest długi, choć dla mnie wydaje się wystarczający. :) także do napisania misiaki!  Sylwia i Oliwia xx
Jeśli chcesz być informowana/informowany na twitterze napisz w komentarzu swoją nazwę! :)

Bohaterowie

Anastasia Steel (20 lat)



Niall Horan ( 21 lat )



Liam Payne ( 23 lata )



Zayn Malik ( 23 lata )



Michelle Evans ( 21 lat )